Prywatne życie tenisistów a wyniki na korcie

 

Przed kilkoma dniami z turniejem Masters w Toronto pożegnał się Jerzy Janowicz. Tenisista z Polski przegrał z tenisistą z Kanady, Peterem Polańskim. Rodzina Petera to Polacy, więc niby wszystko zostało w rodzinie, ale nie o to tym razem nam chodzi. Janowiczowi towarzyszyła na trybunach jego sympatia, Marta Domachowska. Pani Domachowska, czego młodzi fani tenisa może nie wiedzą, jest jedną z najlepszych polskich tenisistek w historii. To, że w tym momencie częściej towarzyszy w tenisowych podróżach chłopakowi albo zarabia na życie jako sparingpartnerka Karoliny Woźniackiej, jest nieistotne.

Domachowska ma już 28 lat. W pewnym momencie jej profesjonalna kariera się załamała – trochę z powodów zdrowotnych, a trochę z powodu zamieszania poza kortem i niezbyt dobrej psychiki, ale zanim przestała się liczyć w profesjonalnym cyklu, swoje osiągnęła. Warszawianka zajmowała 37. miejsce w rankingu WTA, cztery sezony kończyła w pierwszej setce, osiągnęła IV rundę Australian Open (pokonując Li Na). Była finalistką trzech turniejów WTA w singlu oraz pięciu w deblu (w tym ma na koncie jeden deblowy tytuł w parze z Robertą Vinci). Prywatnie jest osobą sympatyczną, kulturalną, otwartą dla prasy. Przez kilka sezonów razem z Matką i Frytą samodzielnie stanowiła o polskim tenisie w profesjonalnym cyklu. A pomimo tego, przez ostatnie dni w internecie wylano na nią wiadro pomyj, jak na osobę, która nigdy nic nie osiągnęła, tylko „się wozi” i przeszkadza innym polskim sportowcom płci męskiej w wygrywaniu turniejów. I jak ta „kobieta na statku”: przynosi pecha. Janowiczowi tradycyjnie obrywa się za szopę, co jest już stare, ale w sumie zrozumiałe, bo chodzi nie tylko o wybuch na konferencji ale o całokształt charakteru. I obrywa mu się za własną dziewczynę, że „ona mu przeszkadza”.

Wpływ uczuć na wyniki sportowe może być przeróżny. Dla kobiety często oznacza to przerwanie kariery, zwłaszcza, gdy nie jest tenisistką z topu. I tak oto Iveta Melzer już raczej na kort nie wróci: zamierza zostać szafiarką. Wkrótce ruszy jej blog. Alona Bondarenko wyszła za mąż za tenisistę z futuresów i, choć to ona była zawodniczką z okolic trzydziestki i zarabiała pieniądze w tym związku, zdecydowała się zakończyć karierę. Gisela Dulko postanowiła urodzić dziecko piłkarzowi, choć wciąż była w deblowej czołówce. Przykładu Mirki Vavrinec nie trzeba szerzej omawiać. Spośród najlepszych tenisistek można wymienić Czeszkę Nicole Vaidisovą, która po poznaniu Radka Stepanka straciła zainteresowanie tenisem i zakończyła karierę. Po rozwodzie podobno znowu trenuje. Inną sprawą jest, że Czeszka odnosiła juniorskie sukcesy jako bardzo młoda dziewczyna. Jako nastolatka też wdarła się przebojem do czołówki seniorek. Miała dla siebie niewiele czasu i może po prostu tyle lat tenisa jej wystarczyło, gdy w perspektywie była rodzina. Oddanie się romansom nie sprzyjało Anie Ivanović czy Martinie Hingis. Karolina Woźniacka zaprzecza, że jej związek z Rory’m McIlroyem wpłynął negatywnie na osiągane przez nią wyniki, choć rezultaty „przed” i „po” zdają się pokazywać coś innego. Klara Koukalova po rozwodzie od razu wygrała turniej WTA.
roger federer mirka vavrinec

Roger Federer i Mirka Vavrinec
Foto: zimbio.com

Nie zawsze romans przeszkadza. Serena Williams rozkwitła przy udanej kortowej i pozakortowej współpracy z Patrickiem Mouratoglou. Roger Federer ma żonę, Novak Djoković ma żonę (chociaż ten występ w Toronto stanowił słaby debiut jako męża, ale domyślamy się, że Nole wrócił z podróży poślubnej). Marat Safin miał wiele dziewczyn naraz i sobie radził, nawet był liderem rankingu. To samo Carlos Moya. Marcelo Rios był liderem rankingu i miał kilka żon (oczywiście nie naraz). Maria Szarapowa i Grigor Dimitrow doskonale sobie radzą. Czyli czasem to nie związek przeszkadza, a rozstanie. Problemy Wiktorii Azarenki na korcie zbiegły się z kryzysem w związku z RedFoo. Ana Ivanović znacznie spuściła z tonu po rozstaniu z Fernando Verdasco (za to on znacząco się poprawił, m.in. doszedł do półfinału Australian Open). Ciekawym przykładem jest tu Stan Wawrinka. Tenisista opuścił w pewnym momencie żonę i małą córeczkę, by „skoncentrować się na karierze”. Na krótką metę efekt był świetny, ale potem nastąpił spadek dyspozycji i te największe sukcesy skruszony Wawrinka odnosił już z rodziną przy boku.

Ile osób, tyle różnych reakcji. Tak jak i w życiu. Czasem trudno się skoncentrować przy nauce do matury czy przy egzaminach na studia, gdy jest się zakochanym, albo gdy jest się odrzuconym. A jednak jakoś dajemy sobie radę. Dalej studiujemy, bierzemy ślub, chodzimy do pracy (no, chyba że jedno z małżonków zarabia tyle, że drugie – w naszym systemie głównie kobieta – naprawdę nie musi pracować, bo np. ma tylko możliwość harówki 8 godzin dziennie plus dwie godziny dojazdu za 1600 zł, z czego całość by poszła na opiekunkę dla dziecka. Roger i Mirka zapewne wyszli z tego założenia.). Nie zawalamy całymi seriami obowiązków zawodowych tylko dlatego, że mamy męża czy żonę. Bo wylecimy z pracy, po prostu. Tenisiści to też są zawodowcy i prędzej czy później sobie te sprawy regulują. A obrażanie kogoś dlatego, że ma dziewczynę lub chłopaka… trudno to w ogóle nazwać. Proponuję najpierw poobrażać własnych sąsiadów.