WTA Cincinnati: zapowiedź turnieju

Emocje związane z wydarzeniami w Montrealu jeszcze nie opadły, ale pora na szybkie przenosiny do Ohio i rozpoczęcie kolejnego turnieju z kategorii Premier 5 – Western & Southern Open w Cincinnati. Swój start zasygnalizowały już wszystkie bohaterki z Kanady, a dodatkowym uzupełnieniem będzie światowa dwójka – Simona Halep.

W zeszłym roku w finale zameldowały się dwie zdecydowanie najlepsze ówcześnie zawodniczki: Serena Williams i Wika Azarenka. Jednak tym razem przewidzieć losy turnieju jest niezwykle trudno, a na triumf szanse ma właściwie co najmniej dziesięć zawodniczek. Wynika to, po pierwsze, z faktu wyrównywania się kobiecego poziomu w ostatnich miesiącach (choć patrząc na porażki Sereny, Marii i Wiki, jest to raczej równia pochyła). Po drugie, bliskość ostatniego turnieju wielkoszlemowego może nieco ostudzić zapał części zawodniczek, które mają już w nogach całkiem sporą dawkę tenisa. Szczególnie że Montreal obfitował w wiele, naprawdę bardzo intensywnych spotkań.
kkaro

Zjawiskowa Karolina podczas wywiadu z Grahamem Bensingerem
źródło: Instagram Bensingera

Jak to często bywa w turniejach rozgrywanych tydzień po tygodniu, losowanie w wielu przypadkach wypadło jak przy użyciu kalki. Drabinkę otwiera naturalnie liderka rankingu – Serena Williams, która w drugiej rundzie może ponownie zmierzyć się z Sam Stosur. Australijka wcześniej musi się jednak uporać ze zwyżkującą ostatnio Lepchenko. W tej samej ćwiartce wylądowała również Wika Azarenka, dzięki czemu powtórkę zeszłorocznego finału być może obejrzymy w znacznie wcześniejszej fazie turnieju. Do tego spotkania na pewno nie będą chciały dopuścić Andrea Petković czy Garbine Muguruza. Jeśli Niemka jest już w pełni zdrowa będzie faworytką w potencjalnym spotkaniu z Białorusinką. Wolną pierwszą rundę ma Jelena Janković, ale Serbka ostatni przyzwoity turniej zagrała w maju na mączce.

Drugą ćwiartkę otwiera jedyna nasza przedstawicielka – Agnieszka Radwańska. Polka w swoim sektorze ma same znajome z Montrealu: Lisicki i Errani, a w całej ćwiartce również Watson i Makarovą. Prawdopodobnie więc ponownie dojdzie do spotkania w trzeciej rundzie z Sabiną, a być może i do kolejnego starcia z Katyą, choć tym razem już w ćwierćfinale. Znaleźć się tam na pewno będą chciały jednak dwie rozstawione zawodniczki: Karolina Woźniacka oraz Angie Kerber. Obie grają w ostatnich tygodniach bardzo solidnie, a o samej Dunce mówi się, że powróciła do formy z czasów przewodzenia rankingu. Z pewnością więc jej możliwe spotkanie z Makarovą lub Kerber będzie należało do najciekawszych na tym etapie turnieju.
genie tweener

Genie trenuje już w Cincinnati
źródło: Twitter Genie

Trzecia część drabinki to przede wszystkim największe rozczarowanie z Montrealu – Genie Bouchard. Kanadyjka ciągle prezentuje bardzo niestabilny poziom, a dodatkowo musi się zmagać z coraz większą presją, z którą nie zawsze potrafi sobie poradzić. O przełamanie w Cincinnati wcale nie będzie łatwo, bowiem od początku na jej drodze będą stawać silniejsze i bardziej doświadczone rywalki: Kuzniecowa, Ivanović i prawdopodobnie zmora z Wimbledonu – Petra Kvitova. Jednym z najciekawszych spotkań pierwszej rundy będzie pojedynek przyjaciółek: Ivanović z Cirsteą. Rumunka, której roku temu wieszczyliśmy szybkie wejście do TOP20, od tego czasu niestety zatrzymała się ze swoją przygodą z tenisem. Natomiast casus Serbki jest o tyle dziwny, że ma tendencję do odnoszenia dobrych wyników w teoretycznie trudnych drabinkach. Ćwiartka z Kvitovą i Bouchard wypada na tym tle… średnio, więc wszystko zależy od kaprysów Any.

Całość zamykają finalistki z Paryża: Maria i Simona. Mam jednak spore wątpliwości czy doczekamy się rewanżu. Szczególnie tyczy się to formy Rosjanki, która musi wrócić do przynajmniej poprawnej gry, żeby wyeliminować zawsze groźne Cornet lub Keys. Łatwego zadania nie będzie też mieć Simona, która w trzeciej rundzie zapewne zmierzy się albo z zawsze niebezpieczną Safarovą, albo Venus Williams. Wszystko zależy od regeneracji Amerykanki po ciężkich bojach w Montrealu.

Niestety kolejny raz nie powiodło się w kwalifikacjach Urszuli Radwańskiej, która dość łatwo uległa Karin Knapp. Z dobrej strony pokazały się natomiast nadzieje WTA w osobach: Zariny Diyas, Taylor Townsend i (nieco starsza) Heather Watson, które pokonały znacznie bardziej doświadczone rywalki i zasłużenie znalazły się w głównej drabince.